Koszmarny bilans "Lex Szyszko". W pĂłĹ roku wyciÄliĹmy trzy miliony drzew

Polska straciĹa od poczÄtku roku nawet trzy miliony drzew. Skutki tej dewastacji odczujÄ nasze dzieci. ZrekompensowaÄ "lex Szyszko" siÄ nie da.

Aleksander Gurgul: Od tygodnia obowiÄzuje znowelizowana juĹź ustawa o ochronie przyrody zwana „lex Szyszko”. Teraz wyciÄcie duĹźych drzew trzeba przynajmniej zgĹosiÄ urzÄdnikom, koĹczy siÄ zupeĹnie niekontrolowana wycinka. OszacowaĹ pan, ile drzew Polska straciĹa od 1 stycznia?

dr hab. Zbigniew Karaczun, specjalista od zarzÄdzania w ochronie Ĺrodowiska ze SzkoĹy GĹĂłwnej Gospodarstwa Wiejskiego: Tylko przez pierwsze dwa miesiÄce obowiÄzywania „lex Szyszko” pĂłĹtora miliona, a to i tak ostroĹźne szacunki. W ponad 20 gminach zrobiĹem kwerendÄ, korzystajÄc z sieci kontaktĂłw z osobami zaangaĹźowanymi w ochronÄ Ĺrodowiska i organizacjami pozarzÄdowymi. PoprosiĹem, by policzyĹy, ile w ich miejscowoĹciach wykarczowano. StaraĹem siÄ dobraÄ przynajmniej po jednej gminie w kaĹźdym wojewĂłdztwie, a takĹźe rĂłĹźne pod wzglÄdem rozmiarĂłw i charakteru. UĹredniĹem wynik. Tylko w Warszawie mĂłwi siÄ o 20 tys. drzew. PodkreĹlam: to szacunki.

UrzÄdnicy nigdy nie poznajÄ dokĹadnej skali dewastacji?

CzÄsto pilarze przyjeĹźdĹźali rano, wycinali, rozdrabniali drewno na pulpÄ, po czym na dziaĹce siali trawnik. Po drzewach nie zostawaĹ Ĺlad. Nie zwracali uwagi na obowiÄzujÄcy okres lÄgowy, zrzucali ptaki i ciÄli. InterweniowaĹa straĹź miejska – nie pomagaĹo, bo gniazd juĹź nie byĹo. Przez caĹy okres obowiÄzywania radykalnie zĹej ustawy „lex Szyszko” robiĹem obserwacje w trzech gminach pod WarszawÄ: Nadarzynie, MilanĂłwku i Grodzisku Mazowieckim. Do ostatniej chwili drzewa byĹy wycinane. Przez caĹy okres obowiÄzywania ustawy w caĹym kraju paĹÄ mogĹo nawet 3 mln drzew!

Ĺťeby drzewa rosĹy trzeba posadziÄ szyszkÄ

--> FILM <--

Kto ciÄĹ?

Przez dwa pierwsze miesiÄce korzystali gĹĂłwnie deweloperzy. Masowo padaĹy drzewa na dziaĹkach, gdzie wczeĹniej urzÄdnicy nie wydali pozwoleĹ na wycinkÄ. CiÄte byĹy drzewa w lasach niepublicznych, ktĂłre powinny mieÄ zatwierdzony program urzÄdzania lasu (mimo Ĺźe nawet „lex Szyszko” tego zabraniaĹo). To dziaĹaĹo jak automat, bo wĹaĹciciele nieruchomoĹci bali siÄ, Ĺźe przepisy szybko siÄ zmieniÄ.

Wycinali na zapas i na wszelki wypadek.

Typowe – robimy szybko, bo jest luka w prawie. W drugim okresie, kiedy „lex Szyszko” staĹo siÄ sĹawne, wycinane byĹy gĹĂłwnie drzewa liĹciaste. Wielu ich nienawidzi, bo jesieniÄ trzeba grabiÄ liĹcie. Teraz na polskiej wsi zamiast prawdziwego polskiego krajobrazu mamy „cmentarzyki” z tujami i przystrzyĹźonymi trawnikami.

GĹĂłwnym poszkodowanym bÄdÄ gminy, bo z tytuĹu opĹat za wycinkÄ deweloperzy im nie zapĹacÄ. MĂłwimy o blisko miliardzie zĹotych. W skali Warszawy to 15-20 mln zĹ rocznie. MogliĹmy je wydaÄ na pielÄgnacjÄ zieleni.

Co tak naprawdÄ straciliĹmy?

BiorÄc pod uwagÄ caĹÄ gospodarkÄ leĹnÄ, moĹźe siÄ wydawaÄ, Ĺźe trzy miliony drzew to niewiele. Ale rosnÄc na obszarach zurbanizowanych, odgrywaĹy one innÄ rolÄ i miaĹy innÄ wartoĹÄ dla czĹowieka. Amerykanie szacujÄ, Ĺźe takie drzewo od stu do tysiÄca razy jest bardziej cenne od tego w lesie.

WyobraĹźa pan sobie, Ĺźe uda siÄ odwrĂłciÄ skutki „lex Szyszko”?

NaprawiÄ tego nie moĹźna, drzew nie odzyskamy. Wycinano duĹźe okazy, 60-80-letnie. OczywiĹcie moĹźna je sprowadziÄ ze szkĂłĹek i posadziÄ w miastach, ale jedna sztuka kosztuje nawet 10-20 tys. euro. Ĺťadnego polskiego miasta nie staÄ na takÄ rekompensatÄ.

Podaje pan kwoty w euro.

Bo oferujÄ je gĹĂłwnie szkĂłĹki w Niemczech i Anglii, ktĂłre hodujÄ starsze drzewa. One na tym mogÄ zarobiÄ.

MajÄ teĹź tzw. sĹonie – olbrzymie przesadzarki. Plus koszt transportu z zagranicy.

PrzesadzajÄc, trzeba daÄ jeszcze gwarancjÄ i potem pielÄgnowaÄ takie drzewo przez kilka lat, by siÄ przyjÄĹo. Natomiast sadzÄc mniejsze, mĹodsze drzewa, bÄdziemy to robiÄ tak naprawdÄ dla naszych wnukĂłw, a „lex Szyszko” odbije siÄ na nas i naszych dzieciach. Ministerstwo Ĺrodowiska we wspĂłĹpracy z samorzÄdami powinno przed tak drastycznÄ zmianÄ przepisĂłw przeprowadziÄ dwuletniÄ kampaniÄ edukacyjnÄ, by Polacy poznali wartoĹÄ miejskiego drzewa, a takĹźe komercyjnÄ wartoĹÄ dziaĹki poroĹniÄtej starodrzewem.

Niestety prawo znowelizowano bezmyĹlnie, na rympaĹ.

Drewno z wycinek nie wyparowaĹo. Wielu PolakĂłw porÄbaĹo je na kawaĹki i paliĹo w kominkach albo piecach zimÄ. ZnĂłw ucierpi Ĺrodowisko – chodzi o powietrze, do ktĂłrego dostaĹy siÄ szkodliwe substancje. Mamy smog po „lex Szyszko”.

Nie tylko. Inne drzewa przerobione zostaĹy w zakĹadach papierniczych na brykiety albo pĹyty paĹşdzierzowe. ZmarnowaliĹmy mnĂłstwo drzew liĹciastych, ktĂłre poĹźÄdane sÄ zwĹaszcza w przemyĹle meblarskim, ale odpowiednio ĹciÄte na deski, a nie szybko i byle jak. StraciĹy wiÄc nie tylko samorzÄdy, ale teĹź przemysĹ i w efekcie budĹźet paĹstwa. O wartoĹci spoĹecznej nie wspominajÄc.

ĹşrĂłdĹo: wyborcza.pl